Impulsem do napisania tego teksu, była lektura pierwszego tomu przygód zielonej strzały z serii DC odrodzenie.
Przedstawiona we wspomnianym powyżej dziele fabuła, różni się znacznie od tego co znam z serialu Arrow – dostępnego na platformie Netflix. Kiedy czytacie te słowa w sekcji komentarzy pod postem znajduje się już pewnie masa opinii komiksowych purystów, którzy twierdzą, że nie można porównywać komiksów i seriali.
Najlepsze jest to, że osoby tak piszące mają 100% racji, wszystko zależy jednak od punktu widzenia. Mnie osobiście zielona strzała i ekipa, kojarzy się z ekranem telewizora, dlatego nieco mniej poważne podejście do tematu w komiksach nieco mi przeszkadza.
Wolę Olivera Queena uganiającego się za przestępcami w Star City niż tego, który łazi po kanałach Seattle. Na taki stan rzeczy miało zapewne wpływ kilka czynników, po pierwsze Arrowa poznałem za pośrednictwem serialu, co automatycznie ustawia właśnie to medium w mojej głowie nieco wyżej, po drugie dopiero przeczytałem pierwszy tom komiksu, a co za tym idzie oceniam niekompletną historię, dlatego pewnie jeszcze kiedyś wrócę do tego tematu na łamach bloga.
M.